Często jesz na mieście?
Hmm… w dzisiejszych czasach bywa to dość trudne. Na szczęście obostrzenia powoli zostają luzowane. A restauracje nie próżnują. Dwoją się i troją, by przyciągnąć klientów. Dlatego proponują dania dnia, które można kupić na wynos, a nawet zamówić z dostawą do domu. Przeróżne oferty, gwarancja dobrego smaku, coś dla starszych, coś dla młodszych, niskie ceny. Tak się reklamują. Ekipa zatorturystyka.pl postanowiła sprawdzić, jak w restauracjach w Zatorze ma się to w praktyce.
Wszystko działo się w pełnej konspiracji, nikt nic nie wiedział. Nasza drużyna przeprowadziła śledztwo niczym Sherlock Holmes. Postanowiliśmy przekonać się na własnej skórze i skosztować posiłków, nic nikomu nie mówiąc.
Jaki był plan działania?
Po pierwsze wyszukaliśmy restauracje, które znajdują się w samym Zatorze. Co więcej, sprawdziliśmy, które z lokali serwują dania dnia. Okazało się, że jest w czym wybierać, bowiem jest ich aż 5. Wydawać, by się mogło, że jest to mała liczba. Jednak podkreślamy, że to tylko restauracje w samym Zatorze. Nie braliśmy pod uwagę okolicznych miejscowości.
Najpierw przyjrzeliśmy się Restauracji Bonanza.
Tego dnia w ich ofercie można było znaleźć:
zupę do wyboru: ogórkową z ryżem / krem ziemniaczany,
danie główne do wyboru: dorsz panierowany z frytkami i surówką / placki ziemniaczane z sosem pieczarkowym.
My, skusiliśmy się na zupę ogórkową, a także dorsza panierowanego z frytkami i surówką. Zamówienie złożyliśmy przez telefon z dostawą do naszej siedziby. Posiłki przywieziono szybko. A ku naszemu zaskoczeniu, pojemniki z jedzeniem i sztućcami, były zapakowane w torbę papierową, na której widniał napis „Miłego dnia!”. Wszyscy stwierdziliśmy jednogłośnie, że to świetny pomysł. Restauracja Bonanza, chapeau bas (szapo ba)!
Ale co z tym jedzeniem?
Możemy tylko rzec: było przepysznie. Mimo mniejszych porcji (niż w pozostałych lokalach), są one w zupełności wystarczające.
Cena: 20 zł
Na drugi ogień, przyjrzeliśmy się Bistro CudaWianki.
Tego dnia lokal serwował zupę jarzynową, kotlet devolay z ziemniakami i zestawem surówek.
I w tym przypadku zamówiliśmy jedzenie przez telefon z dostawą do naszej siedziby. Posiłek wraz z sztućcami został dostarczony błyskawicznie. Jedzenie było cieplutkie, a porcje ogromne. Od nich z pewnością nie wyjdziesz głodny.
Bistro CudaWianki, nakarmicie całą armię!
PS Obyło się bez cudowania. 😉
Cena najniższa ze wszystkich wspominanych lokali: 17 zł
Kolejno – słynny zatorski Revel.
Szefowie kuchni tego dnia przyrządzali: krem z pomidorów oraz do wyboru: makaron penne ze szpinakiem, cukinią i oliwą lub pizza z kurczakiem i kukurydzą.
Jak można było się domyślić, wybraliśmy pizzę. Na dowóz do naszego biura nie musieliśmy długo czekać. Dania gorące, a do zestawu dostaliśmy sztućce, tak jak i w poprzednich lokalach.
A pizza?
Palce lizać! Revel, chętnie zostaniemy Waszymi krytykami kulinarnymi! 😉
Cena taka sama, jak w Restauracji Bonanza (ale płacimy dodatkowo za opakowania): 20 zł + opłata za opakowania
Kolejno pod lupę wzięliśmy Restaurację Myśliwską.
Tego dnia restauracja oferowała zupę pieczarkową z grzankami oraz stek wieprzowy z cebulką, ziemniakami i zestawem surówek.
Wydaje nam się, że jesteśmy już nudni i ciągle powtarzamy się w tym, co piszemy (jednak robota papierkowa detektywa, też musi być nudna). Niestety, nic nie poradzimy na to, że i tym razem posiłek został dowieziony w oka mgnieniu. Był ciepły, a także dostaliśmy sztućce.
Restauracja Myśliwska, rozpieściliście nasze kubki smakowe!
Cena minimalnie większa od innych: 22 zł.
I na koniec, jako wisienka na torcie – Pork&Friends
Tego dnia mieliśmy możliwość skosztowania pieczonego fileta z kurczaka owiniętego boczkiem oraz zupę serowo-cebulową.
I tym razem lokal nie zawiódł. Posiłek został dostarczony sprawnie i szybko. Danie gorące, dobre. A to, na co warto zwrócić uwagę to opakowania, na których zostały nadrukowane podstawowe informacje o restauracji.
Pork&Friends, dobra robota!
Tutaj cena, również wynosi 20 zł.
PS Lokal pozostaje nieczynny w poniedziałki.
I na tym kończy się nasze śledztwo. Zagadka została rozwiązana, a nasze brzuchy – pojedzone. Ah… żyć nie umierać! A wniosek nasuwa się tylko jeden: nie warto stać (przysłowiowo) przy garach i samemu gotować. 😉
Oczywiście, liczymy na słowa uznania w komentarzach, za tak sprawne przeprowadzenie śledztwa!
PS Kolejność lokali gastronomicznych była przypadkowa.
Wpisz swój komentarz